Przygotowania do sezonu

 Jeżeli ktoś mi z nowych ogrodników na Rodosie mówi, że zamierza mieć ogród bezobsługowy,  ot przyjdzie, posiedzi, w basenie tyłek pomoczy i git. Ok co ja będę go z błędu wyprowadzać, i tak mi nie uwierzy. Bo działkowcy ewoluują na całkowitych leni czyli  jeden sezon a później to już mi się nie chce, przyjdę od czasu do czasu, ale są fajniejsze miejsca niż działka; lub na ogrodników   którzy też maja szereg podpodziałów. Bo nie istnieje coś takiego jak ogród bezobsługowy, no nie ma bata. Nawet jeżeli chcesz mieć tylko trawę, to musisz się nią zająć, skosić, wygrabić, nawozić itd. no chyba że chcesz mieć ugór. Postawię samonawodnienie i rośnie, no nie do końca, zwłaszcza że podczas letnich miesięcy u nas woda jest zakręcana w ciągu dnia od 11 do 16 i od 22 do 6 rano też wody w kranie nie uświadczysz :) A wbrew pozorom, według mnie, trawa taka super piękna, wymaga bardzo dużo pracy i zachodu. 

Ale jeżeli chcesz mieć ogród, to trzeba zakasać rękawy i przyzwyczajać się do zabaw ziemnych. Ale według mnie to jest najpiękniejsze w posiadaniu ogrodu. Dajemy mu kawałek naszej duszy, czasu, pomysłu a on odwdzięcza się nam pełna paletą barw, szaleństwem roślin i zwierząt, karmi nas, pomaga nam się zrelaksować i uczy.


 

U mnie sezon już ruszył, oprócz ciecia drzew, borówek i aronii, zaczynam już prace z bylinami. Część roślin już zamówiłam, ale zostały mi z byliny zeszłoroczne, przytachałam z piwnicy klaczą dalii, kanny. Wymieszały się koncertowo, nie było problemu gdy miałam tylko niskie odmiany, a teraz to będzie rosyjska ruletka, dopóki nie zakwitną. I teraz bardzo się ciesze z tego mojego zabudowanego balkonu. Szkoda ze tylko 6m2 więcej mogłabym upchnąć. Ale póki co muszę ziemi dokupić, bo zabrakło.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wiosna nadchodzi

Poznajmy się